Część 57
Rozmowa ponad wszystko (2)
- Porozmawiamy sobie, ale najpierw zmyjemy to z twojej
twarzy – syknąłem ciągnąc ją w stronę umywalki w łazience.
Woda leciała z kranu, ale ten dźwięk, ani mnie, ani jej nie
uspokajał. W istocie nigdy nie chciałem tak postępować wobec kobiety, do której
najwyraźniej czułem coś więcej niż pociąg seksualny. Nigdy nie chciałem zmywać
jej siłą z twarzy szpetnego makijażu własną dłonią. Nasłuchałem się okrzyków
typu „piecze” i „szczypie”, ale po nich nic się nie zmieniło, ani ja nie
ustąpiłem, ani ona.
Po wszystkim znaleźliśmy się w kuchni. Ona usiadła przy
stole, a ja wróciłem się do łazienki po szlafrok.
- Załóż, proszę – powiedziałem bez emocji w głosie stojąc za
jej plecami. Później podałem jej puszysty, czerwony szlafrok prosto do ręki.
Bez dyskusji zrobiła jak prosiłem.
- O czym chcesz rozmawiać? – zapytała.
- O tym co ty właściwie wyprawiasz – powiedziałem prosto z
mostu siadając naprzeciwko niej.
- A co ja takiego wyprawiam? – zapytała.
- Uznajmy to za pytanie retoryczne i przejdźmy do konkretów.
Rodzice nie opłacają twojego czynszu, ani nie utrzymują ciebie. Żyjesz na
własną rękę. Nie rozmawiajmy o tym jak, bo zapewne tego nie chcesz, a po co mam
pytać jak to robisz skoro znam odpowiedź. Nie chcę też widzieć w twoich oczach
wstydu, czy skrępowania, nie chce doprowadzać cię do łez i oskarżać czy też
krytykować. Chcę tylko wiedzieć czy masz wyższe ambicje niż takie życie? –
zapytałem zdejmując okulary z nosa i odkładając je na stół.
- Gdybym ich nie miała to tkwiłabym któryś rok z kolei w
pierwszej lub drugiej gimnazjum, albo w ogóle rzuciła szkołę zaraz po nim –
odpowiedziała.
- Mówisz o tej szkole, w której się nie pokazujesz od
zeszłego czwartku? – zapytałem.
- Sprawdzasz mnie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
zbulwersowana.
- Sami do mnie dzwonili – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. –
A teraz powiedz mi czy warto zaprzepaszczać całe życie, dla chwil wygody i tego
wszystkiego co cię otacza? Sama przyznałaś, że masz wyższe ambicje niż ten
makijaż, strój i bycie tym kim teraz jesteś.
- Bo mam, ale by je spełnić musze pierw być tym kim jestem –
odpowiedziała spuszczając głowę.
- Nie musisz! – krzyknąłem uderzając pięścią w stół choć nie
było to planowane. – Możesz to zmienić kiedy tylko zechcesz, a może nie chcesz
co? – zapytałem wstając, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że te słowa ją ranią.
- To nie twoja sprawa! Ty nawet nie powinieneś o tym
wiedzieć! Skąd właściwie wiesz!? – krzyknęła i stanęła unosząc hardo głowę do
góry by moje oczy zetknęły się z jej.
- Kamil mi o wszystkim powiedział. Nie zrobił tego dlatego
by to się rozniosło, wiedział przecież że nikomu tego dalej nie przekaże. Nie
chciał się też na tobie za nic zemścić, ani nic złego uczynić – odpowiedziałem opierając
się o blat lekko zniżając się do jej wysokości.
- Po co ci więc mówił, byś tu przyłaził i udawał bohatera? –
dopytywała.
- Powiedział, bo powiedziałem jak bardzo mi zależy. I przysięgłem,
że nic co od niego usłyszę mnie nie odstraszy i nie ocenie ciebie pod
przykrywką twoich pozorów, bądź sytuacji jakie na tobie wywarły taki, a nie
inny wpływ.
- Skończ te banały, głoś je gdzie indziej – rzuciła ostro, a
to zapiekło jakby poparzyła mi serce kwasem.
- Amanda, nie musisz tak żyć. Ja tego dla ciebie nie chce i
ty też tego dla siebie nie chcesz, czemu więc nie chcesz uczynić czegoś by to
zmienić? – zapytałem. – Nie, nie odpowiadaj – tymi słowami zamknąłem jej usta,
które dopiero ledwie co się otworzyły. – Zastanów się dobrze nad odpowiedzią, a
kiedy już ją poznasz zadzwoń do mnie. Ja ci zawszę chętnie pomogę, na czystych
zasadach, bo bezinteresownie.
- Dlaczego tak mówisz, dlaczego tak robisz? – zapytała gdy
już byłem przy wyjściu.
- Bo cię polubiłem, bo cię pokochałem jak cholera. Ciebie
taką jaką poznałem, ale i zarówno taką jaką się okazałaś potem. Moja miłość nie
uległa zmianie nawet dziś gdy widziałem cię taką, a nie taką jaką bym sobie
życzył. To tyle, nic tu po mnie. Decyzja należy do ciebie. Trzymaj się Mała –
powiedziałem wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
Para Amenda & Aleks coraz bardziej mi się podoba. Tekst twój Samualu jak i Magdaleny sa spójne i "ładnie" pisane. Nie można przyczepić się do twojego stylu bo jest on świetny (Magdaleny podobnie).
OdpowiedzUsuńCiekawie kreujecie bohaterów. Barwni i co najważniejsze ludzcy, z emocjami zaletami i wadami.
Co do akcji: spodobało mi się dorosłe zachowanie Aleksa, i jego postawa, połączona z tym w jaki sposób to piszesz czyta się to swietnie.
Co do Amandy - podobnie.
Mam nadzieje, że niedługo znów pojawi sie część z waszym udziałem ;)
Pozdrawiam serdecznie
Kate ;)
Dziękuje bardzo. My z Magdą staramy się dogadywać w sprawie części, często dialogi piszemy wspólnie, z pewnością dlatego jest to takie spójne.
Usuń