niedziela, 4 marca 2012

Część 57 (Samuel)


Część 57
Rozmowa ponad wszystko (2)
Właściwie nie wiem co myślałem kiedy tam jechałem. Wiem natomiast, że gdy dotarłem na miejsce czułem coś w rodzaju gniewu, zawodu zmieszanego z troską i wielkim bólem dziwnego pochodzenia. Nie wiem co mi odbiło gdy uderzyłem tego typa w twarz z pięści, wiem natomiast, że zasłużył – był zaobrączkowany, już samo to przemawiało na jego niekorzyść. Nie miałem pojęcia jak rozpocząć z Amandą rozmowę i jak ona przebiegnie, jednak wiedziałem, że nie skoncentruje się na tym co najważniejsze w chwili gdy ona stała przede mną taka… rozebrana. Miała na sobie tylko skąpą, siatkowaną koszule nocną w czerwonym kolorze, która sięgała ledwo do połowy pośladków. Jej twarz wyglądała na zmęczoną i starą, ponieważ na oko jakiś trzydniowy makijaż dodawał jej lat. Czerwona jak krew szminka, różowy cień na powiekach – to wszystko robiło swoje, a mnie wprawiało tylko w gniew. Ja znałem Amandę inną, taką zdolną, inteligentną, z klasą i mającą zawsze coś mądrego, zaczepnego i rezolutnego do powiedzenia. Pragnąłem zobaczyć to jej drugie oblicze, bo zasługiwała na to by takiego jak teraz nigdy nie ujawniać. Nie mogłem jednak okazać gniewu, ani złości, bo to nigdy nie przynosi pożądanego efektu. Mogłem natomiast pokazać stanowczość i zdecydowanie, a tym samym jej podarować lepsze życie, takie na jakie zasługuje. Wpierw jednak musiałem przyznać sam przed sobą, że w pierwszej chwili się nie wykazałem, jak zwykły tchórz schowałem głowę w piasek i dałem nogi, później natomiast gdy Kamil wyznał mi jaka jest prawda i jak to wszystko on widzi zrozumiałem, że nie mogę jej opuszczać i zostawiać samą sobie, ponieważ za długo już mogła liczyć tylko na siebie.
- Porozmawiamy sobie, ale najpierw zmyjemy to z twojej twarzy – syknąłem ciągnąc ją w stronę umywalki w łazience.
Woda leciała z kranu, ale ten dźwięk, ani mnie, ani jej nie uspokajał. W istocie nigdy nie chciałem tak postępować wobec kobiety, do której najwyraźniej czułem coś więcej niż pociąg seksualny. Nigdy nie chciałem zmywać jej siłą z twarzy szpetnego makijażu własną dłonią. Nasłuchałem się okrzyków typu „piecze” i „szczypie”, ale po nich nic się nie zmieniło, ani ja nie ustąpiłem, ani ona.
Po wszystkim znaleźliśmy się w kuchni. Ona usiadła przy stole, a ja wróciłem się do łazienki po szlafrok.
- Załóż, proszę – powiedziałem bez emocji w głosie stojąc za jej plecami. Później podałem jej puszysty, czerwony szlafrok prosto do ręki. Bez dyskusji zrobiła jak prosiłem.
- O czym chcesz rozmawiać? – zapytała.
- O tym co ty właściwie wyprawiasz – powiedziałem prosto z mostu siadając naprzeciwko niej.
- A co ja takiego wyprawiam? – zapytała.
- Uznajmy to za pytanie retoryczne i przejdźmy do konkretów. Rodzice nie opłacają twojego czynszu, ani nie utrzymują ciebie. Żyjesz na własną rękę. Nie rozmawiajmy o tym jak, bo zapewne tego nie chcesz, a po co mam pytać jak to robisz skoro znam odpowiedź. Nie chcę też widzieć w twoich oczach wstydu, czy skrępowania, nie chce doprowadzać cię do łez i oskarżać czy też krytykować. Chcę tylko wiedzieć czy masz wyższe ambicje niż takie życie? – zapytałem zdejmując okulary z nosa i odkładając je na stół.
- Gdybym ich nie miała to tkwiłabym któryś rok z kolei w pierwszej lub drugiej gimnazjum, albo w ogóle rzuciła szkołę zaraz po nim – odpowiedziała.
- Mówisz o tej szkole, w której się nie pokazujesz od zeszłego czwartku? – zapytałem.
- Sprawdzasz mnie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie zbulwersowana.
- Sami do mnie dzwonili – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – A teraz powiedz mi czy warto zaprzepaszczać całe życie, dla chwil wygody i tego wszystkiego co cię otacza? Sama przyznałaś, że masz wyższe ambicje niż ten makijaż, strój i bycie tym kim teraz jesteś.
- Bo mam, ale by je spełnić musze pierw być tym kim jestem – odpowiedziała spuszczając głowę.
- Nie musisz! – krzyknąłem uderzając pięścią w stół choć nie było to planowane. – Możesz to zmienić kiedy tylko zechcesz, a może nie chcesz co? – zapytałem wstając, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że te słowa ją ranią.
- To nie twoja sprawa! Ty nawet nie powinieneś o tym wiedzieć! Skąd właściwie wiesz!? – krzyknęła i stanęła unosząc hardo głowę do góry by moje oczy zetknęły się z jej.
- Kamil mi o wszystkim powiedział. Nie zrobił tego dlatego by to się rozniosło, wiedział przecież że nikomu tego dalej nie przekaże. Nie chciał się też na tobie za nic zemścić, ani nic złego uczynić – odpowiedziałem opierając się o blat lekko zniżając się do jej wysokości.
- Po co ci więc mówił, byś tu przyłaził i udawał bohatera? – dopytywała.
- Powiedział, bo powiedziałem jak bardzo mi zależy. I przysięgłem, że nic co od niego usłyszę mnie nie odstraszy i nie ocenie ciebie pod przykrywką twoich pozorów, bądź sytuacji jakie na tobie wywarły taki, a nie inny wpływ.
- Skończ te banały, głoś je gdzie indziej – rzuciła ostro, a to zapiekło jakby poparzyła mi serce kwasem.
- Amanda, nie musisz tak żyć. Ja tego dla ciebie nie chce i ty też tego dla siebie nie chcesz, czemu więc nie chcesz uczynić czegoś by to zmienić? – zapytałem. – Nie, nie odpowiadaj – tymi słowami zamknąłem jej usta, które dopiero ledwie co się otworzyły. – Zastanów się dobrze nad odpowiedzią, a kiedy już ją poznasz zadzwoń do mnie. Ja ci zawszę chętnie pomogę, na czystych zasadach, bo bezinteresownie.
- Dlaczego tak mówisz, dlaczego tak robisz? – zapytała gdy już byłem przy wyjściu.
- Bo cię polubiłem, bo cię pokochałem jak cholera. Ciebie taką jaką poznałem, ale i zarówno taką jaką się okazałaś potem. Moja miłość nie uległa zmianie nawet dziś gdy widziałem cię taką, a nie taką jaką bym sobie życzył. To tyle, nic tu po mnie. Decyzja należy do ciebie. Trzymaj się Mała – powiedziałem wychodząc i zamykając za sobą drzwi.

2 komentarze:

  1. Para Amenda & Aleks coraz bardziej mi się podoba. Tekst twój Samualu jak i Magdaleny sa spójne i "ładnie" pisane. Nie można przyczepić się do twojego stylu bo jest on świetny (Magdaleny podobnie).
    Ciekawie kreujecie bohaterów. Barwni i co najważniejsze ludzcy, z emocjami zaletami i wadami.
    Co do akcji: spodobało mi się dorosłe zachowanie Aleksa, i jego postawa, połączona z tym w jaki sposób to piszesz czyta się to swietnie.
    Co do Amandy - podobnie.
    Mam nadzieje, że niedługo znów pojawi sie część z waszym udziałem ;)
    Pozdrawiam serdecznie
    Kate ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo. My z Magdą staramy się dogadywać w sprawie części, często dialogi piszemy wspólnie, z pewnością dlatego jest to takie spójne.

      Usuń