Część 58
Tresura
Wszedłem do swojego mieszkania, mieszkania o którym nikt z moich bliskich nie wiedział, że je mam. Chociaż tak właściwie zawsze byli mi bliżsi obcy niż rodzina. Julia tutaj była wyjątkiem. Podszedłem do kobiety siedzącej na sofie i oglądającej TV.
- Witam Piękną, jak się czujesz? – zapytałem.
- Długo mnie będziesz tu trzymał? – zapytała i od razu
poczuła siarczysty policzek wymierzony z mojej ręki.
- Masz odzywać się tylko gdy jesteś pytana, i odzywać się na
temat na który zadane było pytanie – przypomniałem jej.
- Przepraszam – odparła cicho, bojąc się tego co mogłoby się
wydarzyć. W końcu poczuła już jak smakuje kara za nieposłuszeństwo z mojej
ręki.
- W porządku Piękna, jak więc się czujesz? – ponowiłem
pytanie.
- Nie tak najgorzej. Nic mnie już nie boli, mam wszystko
czego do życia potrzebuje, tylko te łańcuchy trochę ciążą – odpowiedziała, a ja
spojrzałem na jej lewą stopę „zaobrączkowaną” kawałkiem metalu przykutego do
łańcucha niewielką kłódką.
- Być może kiedyś to zdejmę. Obiad zrobiony? – zapytałem.
- Tak jest w piekarniku, już podgrzewam – powiedziała
wstając i idąc za mną do kuchni, a za nią unosił się dźwięk dzwoniących i
zgrzytających łańcuchów. Spotkała się z moim karcącym spojrzeniem więc dodała –
przepraszam, ale nie wiedziałam tak właściwie, o której wrócisz. Za pięć minut
będzie gotowe, zapewniam.
- Wierzę – odpowiedziałem i zacząłem zdejmować koszulę. –
Dziś się zabawimy moja mała, nauczysz się kilku sztuczek. – Na to nie
odpowiedziała nic, no bo nie zostało zadane jej pytanie. Cieszyłem się, że jest
tak pojętą uczennicą.
Zjadłem pyszny posiłek, którym była zapiekanka serowa z
makaronem. Naturalnie jadłem w milczącym towarzystwie, tak jak lubiłem
najbardziej.
- No Mała, pozmywasz później. Teraz uklęknij i przypominam,
ze ja nie lubię gdy mi się sprzeciwiasz – powiedziałem wstając od stołu.
Piękna padła na kolana tak jak sobie zażyczyłem. Poczułem
coś jak chwila dominacji, która mogłaby trwać wiecznie, ale niestety to była
tylko praca. Może kiedyś trafię na kobietę, która będzie równie posłuszna w
życiu codziennym, ale póki co musze zadowolić się tą obecną.
- Zdejmij ładnie bluzkę i stanik – poleciłem głosem
kompletnie bez wyrazu.
Wyjąłem z kieszeni dwie klamerki i dostrzegłem lekkie
poruszenie zmieszane z lękiem w jej oczach. Zapiąłem jedną dość delikatnie, ale
i tak skurczyła się sama w sobie i gdy chciałem zapiąć drugą to uciekła w kąt
pokoju jeżdżąc po dywanie na tyłku. Nie należałem do ludzi wyrozumiałych i tym
razem nie zamierzałem taki być. Pozbawiłem moje dżinsy skórzanego paska i złożyłem
go na pół.
- Do mnie – powiedziałem stanowczo, ale nie krzyknąłem.
Według mnie dominacje można zdobywać na różne sposoby, ale krzykiem jest takie
bez gustu i klasy.
Piękna nie podeszła, sam więc się po nią pofatygowałem.
Chwyciłem za ramię i przełożyłem przez oparcie fotela, który akurat był pod
ręką. Nie byłem zły więc uderzenia dokładnie wyważyłem by była w stanie
wytrzymać jeszcze kilka takich lekcji dzisiejszej nocy. Płakała, ale w końcu
która kobieta nie zakwili po dziesięciu razach.
- Aby mi to było ostatni raz – powiedziałem stawiając ją do
kąta i kładąc jej ręce na głowę.
Tym razem postanowiłem poczekać, aż się uspokoi i odzyska
panowanie nad emocjami. Podszedłem do niej po piętnastu minutach i
doprowadziłem na środek pokoju. Zabrałem z fotela klamerkę którą odczepiła, a
drugą wyjąłem z kieszeni.
- Spójrz mi w oczy – rozkazałem zapłakanej, klęczącej
kobiecie. – Musisz wytrzymać – dodałem.
- Nie dam rady, proszę nie – powiedziała i spotkała swój
policzek z moją ręką po raz kolejny tego dnia.
- Nie odzywaj się bez pytania, jeśli nie wytrzymasz to
będziemy to powtarzali do skutku. Zapinanie, ucieczka, lanie, kąt i powrót,
zapinanie, no i tak dalej. Twój wybór ile to jeszcze potrwa – rzuciłem ostrym
tonem i przybliżyłem klamerkę do jej sutka.
Tyler mnie przeraża... Kolejna genialna część!
OdpowiedzUsuń