poniedziałek, 5 marca 2012

Część 58 (Kevin)


Część 58
Tresura

Wszedłem do swojego mieszkania, mieszkania o którym nikt z moich bliskich nie wiedział, że je mam. Chociaż tak właściwie zawsze byli mi bliżsi obcy niż rodzina. Julia tutaj była wyjątkiem. Podszedłem do kobiety siedzącej na sofie i oglądającej TV.
- Witam Piękną, jak się czujesz? – zapytałem.
- Długo mnie będziesz tu trzymał? – zapytała i od razu poczuła siarczysty policzek wymierzony z mojej ręki.
- Masz odzywać się tylko gdy jesteś pytana, i odzywać się na temat na który zadane było pytanie – przypomniałem jej.
- Przepraszam – odparła cicho, bojąc się tego co mogłoby się wydarzyć. W końcu poczuła już jak smakuje kara za nieposłuszeństwo z mojej ręki.
- W porządku Piękna, jak więc się czujesz? – ponowiłem pytanie.
- Nie tak najgorzej. Nic mnie już nie boli, mam wszystko czego do życia potrzebuje, tylko te łańcuchy trochę ciążą – odpowiedziała, a ja spojrzałem na jej lewą stopę „zaobrączkowaną” kawałkiem metalu przykutego do łańcucha niewielką kłódką.
- Być może kiedyś to zdejmę. Obiad zrobiony? – zapytałem.
- Tak jest w piekarniku, już podgrzewam – powiedziała wstając i idąc za mną do kuchni, a za nią unosił się dźwięk dzwoniących i zgrzytających łańcuchów. Spotkała się z moim karcącym spojrzeniem więc dodała – przepraszam, ale nie wiedziałam tak właściwie, o której wrócisz. Za pięć minut będzie gotowe, zapewniam.
- Wierzę – odpowiedziałem i zacząłem zdejmować koszulę. – Dziś się zabawimy moja mała, nauczysz się kilku sztuczek. – Na to nie odpowiedziała nic, no bo nie zostało zadane jej pytanie. Cieszyłem się, że jest tak pojętą uczennicą.
Zjadłem pyszny posiłek, którym była zapiekanka serowa z makaronem. Naturalnie jadłem w milczącym towarzystwie, tak jak lubiłem najbardziej.
- No Mała, pozmywasz później. Teraz uklęknij i przypominam, ze ja nie lubię gdy mi się sprzeciwiasz – powiedziałem wstając od stołu.
Piękna padła na kolana tak jak sobie zażyczyłem. Poczułem coś jak chwila dominacji, która mogłaby trwać wiecznie, ale niestety to była tylko praca. Może kiedyś trafię na kobietę, która będzie równie posłuszna w życiu codziennym, ale póki co musze zadowolić się tą obecną.
- Zdejmij ładnie bluzkę i stanik – poleciłem głosem kompletnie bez wyrazu.
Wyjąłem z kieszeni dwie klamerki i dostrzegłem lekkie poruszenie zmieszane z lękiem w jej oczach. Zapiąłem jedną dość delikatnie, ale i tak skurczyła się sama w sobie i gdy chciałem zapiąć drugą to uciekła w kąt pokoju jeżdżąc po dywanie na tyłku. Nie należałem do ludzi wyrozumiałych i tym razem nie zamierzałem taki być. Pozbawiłem moje dżinsy skórzanego paska i złożyłem go na pół.
- Do mnie – powiedziałem stanowczo, ale nie krzyknąłem. Według mnie dominacje można zdobywać na różne sposoby, ale krzykiem jest takie bez gustu i klasy.
Piękna nie podeszła, sam więc się po nią pofatygowałem. Chwyciłem za ramię i przełożyłem przez oparcie fotela, który akurat był pod ręką. Nie byłem zły więc uderzenia dokładnie wyważyłem by była w stanie wytrzymać jeszcze kilka takich lekcji dzisiejszej nocy. Płakała, ale w końcu która kobieta nie zakwili po dziesięciu razach.
- Aby mi to było ostatni raz – powiedziałem stawiając ją do kąta i kładąc jej ręce na głowę.
Tym razem postanowiłem poczekać, aż się uspokoi i odzyska panowanie nad emocjami. Podszedłem do niej po piętnastu minutach i doprowadziłem na środek pokoju. Zabrałem z fotela klamerkę którą odczepiła, a drugą wyjąłem z kieszeni.
- Spójrz mi w oczy – rozkazałem zapłakanej, klęczącej kobiecie. – Musisz wytrzymać – dodałem.
- Nie dam rady, proszę nie – powiedziała i spotkała swój policzek z moją ręką po raz kolejny tego dnia.
- Nie odzywaj się bez pytania, jeśli nie wytrzymasz to będziemy to powtarzali do skutku. Zapinanie, ucieczka, lanie, kąt i powrót, zapinanie, no i tak dalej. Twój wybór ile to jeszcze potrwa – rzuciłem ostrym tonem i przybliżyłem klamerkę do jej sutka.

1 komentarz: