
Część 66
Przeprosiny Julii
Chciałam coś powiedzieć, wykrzyczeć mu prosto w twarz, że go
nienawidzę, ale tylko patrzyłam jak wychodzi z sypialni i trzaska drzwiami. Nie
mogłam wydusić z siebie ani słowa, a do oczu naszły mi łzy, które po chwili spłynęły
mi po policzkach. Byłam zła za to, że mnie okłamał, bo doskonale znam swojego
brata i wiedziałam kiedy coś przede mną ukrywa. Być może chcą mnie chronić,
tylko przed czym? Wiedziałam też, że
wina naszej kłótni – jeśli tak to można nazwać – leży też po mojej stronie.
Ostatni tydzień spędziłam w gronie innych modelek – kobiet w większości
niezależnych, samodzielnych i jednocześnie samotnych – które pną się po
szczeblach kariery, są gwiazdami na największych pokazach mody na świecie, a
najlepsi fotografowie są gotowi zapłacić majątek za ich zgodę na sesję. Wszystkie, z którymi się bawiłam wieczorami
są szczęśliwe i spełnione twierdząc, że na rodzinę przyjdzie czas za kilka lat.
Będą miały wtedy pieniądze, dom i stałą pracę w agencji w roli menagerów
młodych modelek. One są samotne, bez domu i oszczędności, ale są spełnione i
szczęśliwe, a ja mam kochającego męża, dom, pieniądze i poczucie braku
satysfakcji, bo za kilka miesięcy na zawsze pożegnam się z pracą. Sama nie wiem
co lepsze. Trudno tak z dnia na dzień przestawić się z walczącej o swoje
modelki w grzeczną żonę męża, a moje
rozdrażnienie na pewno nie wyjdzie nam na dobre i może się różnie skończyć. Za
kilka dni kolejny wyjazd i kolejne rozstanie, a Darek jest na mnie zły i
zapewne nie chce dziś już słyszeć ani słowa o mojej pracy. Takie myśli
towarzyszyły mi podczas szybkiej kąpieli i robienia makijażu. Wyszłam z
sypialni z zamiarem przeproszenia Darka, ale ku mojemu zdziwieniu, jego nie
było ani w salonie, ani w biurze.
Zerknęłam na zegarek. Dochodziła godzina 13:00. Pewnie zjawi się na obiedzie –
powiedziałam sama do siebie i zabrałam się za przygotowywanie posiłku, który po
niespełna godzinie był prawie gotowy.
-Tyler !- zawołałam brata, ale nikt mi nie odpowiedział,
więc sama zaczęłam nakrywać do stołu. Wiedziałam, że Darek pojawi się na
obiedzie punktualnie, czego nie mogłam być pewna co do brata.
Usłyszałam zgrzyt zamka i w drzwiach zobaczyłam Darka
trzymającego piłkę do kosza, a zaraz za nim Tyler’a. Oboje zmęczeni i
zakurzeni, ale z uśmiechami na twarzach.
- Kotku, znalazłem godnego przeciwnika. Twój brat prawie
mnie ograł, ale się nie dałem – pochwalił się Darek przekraczając próg domu.
- No to jestem z Ciebie dumna skarbie – ucałowałam Darka w
policzek – przebierzcie się, bo za chwilę obiad – dodałam słysząc dźwięk
piekarnika.
- Co na obiad siostra? – spytał Tyler wchodząc do kuchni
podczas gdy ja przelewałam sok do wysokich granatowych szklanek z grubego
szkła.
- Pomidorowa i zapiekanka z makaronem, taka jaką lubisz –
odpowiedziałam.
- No, no, dwa dania, niezła z ciebie żonka – odparł Tyler,
na co nic nie odpowiedziałam, bo nie miałam zbytnio co. Miałam powiedzieć, że
tak chce Darek i dlatego tak jest? Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział o naszych
relacjach, a tym bardziej mój brat.
- O czym tak dyskutujecie? – w kuchni pojawił się Darek.
- O niczym – odparłam prawie od razu stawiając na stół
naczynie z zupą i rozlewając do misek.
- O tym jaką to Julia jest dobrą żoną gotując dwudaniowy
obiad – odrzekł mój brat, a Darek tylko spojrzał się na mnie i wiedział co
odpowiedzieć.
- Jak jest się dobrym mężem to ma się dobrą żonę –
powiedział, za co byłam mu wdzięczna.
- Julia, opowiadaj jak było we Francji? – zapytał z
ciekawością Tyler.
- Właśnie, bardzo dobre pytanie, też chciałbym wiedzieć –
poparł go Darek.
- We Francji wspaniale, mimo, że dużo pracy – odparłam, co
spotkało się z dziwnym spojrzeniem obojga.
- Tylko tyle? –
spytał Darek
- No, a co jeszcze mam powiedzieć? – spytałam dopijając sok –
W dzień praca, wieczorami jakaś mała impreza z dziewczynami. I tak codziennie –
wzruszyłam ramionami.
- Codziennie impreza. Też bym chciał mieć taką pracę –
powiedział Tyler.
- Bezalkoholowa – dodałam widząc wymowne spojrzenie męża –
alkohol to tylko puste kalorie, a my musimy się pilnować.
- Właśnie widzę jak się pilnujesz. Prawie nic nie zjadłaś –
odrzekł z nagłą troską mój brat.
- Zjadłam wystarczająco – odpowiedziałam i już chciałam
wstać od stołu kiedy poczułam dłoń Darka na moim nadgarstku.
- Zjedz drugie danie kochanie, nikomu się nie spieszy,
poczekamy – odparł spokojnie, ale stanowczo.
Nie mogłam mu się przyznać, że przeszłam na dietę, dlatego
zjadłam choć trochę wiedząc, że to kolejne zbędne kalorie tego dnia. Dziesięć
minut później sprzątnęłam ze stołu i usiadłam Darkowi na kolana. Tyler wyszedł
na miasto, więc byliśmy sami. Miałam okazję naprawić mój dzisiejszy błąd.
- Chciałam cię przeprosić za dzisiejszy poranek –
powiedziałam głaszcząc go delikatnie po głowie.
- Konkretnie za co? – spytał.
- No za tą poranną scenę. Jestem jakaś rozdrażniona i spięta
po tym wyjeździe, a zaraz kolejny – przyznałam się do następnego wyjazdu.
- Jak to zaraz? To znaczy kiedy konkretnie? – dociekał Darek
- Za kilka dni – odparłam i zaczęłam go całować, długo i
namiętnie, nie dając mu dojść do słowa.
- No skoro tak -
zaczął całując mnie równie - to, to może
poczekać – rozpiął mi zamek błyskawiczny w koszuli i powoli zaczął ją ściągać
nie przerwanie całując moje usta. Ja w tym czasie zajęłam się jego drobnymi
guzikami, rozpinając jeden po drugim. Przygryzł mi ucho, co uwielbiałam, a
potem zaczął całować moją szyję wyginając mnie do tyłu i kładąc na kuchenny stół.
Jednym, o dziwo płynnym ruchem rozpiął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi,
na co ja zaczęłam go delikatnie drapać po plecach paznokciami. Nie minęła
minuta, a byliśmy już całkowicie nadzy. Teraz leżeliśmy na ziemi, ja na nim,
całując jego szyję i kształtny tors i muskając jego brzuch, a on ściskał i
masował delikatnie moje uda i pośladki. Było nam cudownie, a ta chwila mogłaby
trwać dla nas wiecznie. Uniósł mnie do góry
i teraz ja byłam na dole, a on pieścił ustami moje uda, przechodząc wyżej i
wyżej, zatrzymał się dopiero prawie na szyi, zgięłam kolana, wtedy gwałtownie
wszedł, a ja krzyknęłam. Trochę bolało, ale wiedziałam, że się tym nie
przejmie. Nasze dłonie krążyły z rozkoszą po naszych rozgrzanych ciałach, na
których czuliśmy swoje szybkie i głębokie oddechy. Poczułam pierwsze energiczne
pchnięcie, a po nich kolejne i następne, a wraz z nimi trudną do opisania
rozkosz. Było nam tak wspaniale, że zmiana pozycji była zbędna, bo pierwszy
tego dnia orgazm przyszedł bardzo szybko, a zaraz po nim doszedł Darek. Leżeliśmy na
puszystym dywanie w salonie, do którego się w trakcie przeturlaliśmy i prawie
zasnęliśmy tuląc się do siebie, gdy ktoś po raz kolejny tego dnia zadzwonił do
drzwi zamiast do furtki.
Po tej części widać, że Darek jednak ma dobre cechy. Kocha Julie i zakładam z góry, że nigdy by jej nie zdradził. Poza tym zależy mu na niej, na jej zdrowiu przede wszystkim, co doskonale przedstawia scena przy obiedzie. Z pewnością znalazłby się nie jeden, który stwierdziłby, że wszystkie upadki tej pary i jej nieporozumienia to zasługa Julii. Przecież sama wybrała sobie takiego męża i wiedziała z góry co ją czeka, więc czemu robi mu na przekór? Kręci ją to, czy tylko lubi czasem zawalczyć o swoje? - Pytanie do autorki, ale inny także mogą się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńPs. Wiem, że większość kobiet czytających te opowiadania o tej parze ocenia Dariusza źle, jednak ośmielę się napisać, że te kobiety w realnym życiu dużo bardziej wolałyby przystojnego, męskiego szowinistę, który je podnieca właśnie taką swoją postawą niż pantoflarza, którego samoocenę trzeba podnosić i który nie potrafi okazać troski, oddania i męskości z czym główny bohater świetnie sobie radzi.
Może wolałyby przystojnego i męskiego ale zapewniam Cie, że nie szowinistę. A Darek kojarzy mi się niestety z chamem i mając do wyboru jego albo jakiegoś pantoflarza, wolałabym zostać sama. albo związać się z "Pantoflarzem" może byłaby świetna zabawa zrobić z niego niewolnika:)
OdpowiedzUsuń