Część 62
Lepiej się nad tym zastanów...
- Widzę, że się rozgościłaś – powiedział do mnie zapinając
jednocześnie sobie pasy.
- Gniewasz się? – zapytałam jakby tylko i wyłącznie dla
zachowania tej formalności.
- Nie, skądże. Z pewnością nie z tego powodu – oznajmił.
Dalszą drogę milczał, ja pod głosiłam muzykę, a kiedy
znaleźliśmy się pod kamienicą wysiadłam z samochodu jako pierwsza.
- No to co, Mała? Mamy do pogadania? – powiedział Olek z
lekkim uśmiechem na twarzy, a ja zastanawiałam się czy jeszcze jest zły, czy
może już mu przeszło.
- Ja zrobię herbaty – zaproponowałam gdy już byliśmy w
mieszkaniu.
- Chętnie – odpowiedział.
- Może chcesz też kanapkę? – zapytałam.
- Jeśli proponujesz to nie wypada odmówić – odpowiedział. –
Gotujesz czasem coś takiego jak obiady? – zapytał nagle.
- Czasem tak, jak bracia są u mnie. Dla siebie samej to mi
się nie chce i nawet nie opłaca, lepiej iść do baru, albo zamówić pizzę,
ewentualnie jakieś gotowe dania i do piekarnika lub mikrofali – odpowiedziałam zgodnie
z prawdą.
- Aha, ale gotować umiesz? – zapytał.
- A co ty się tak upewniasz? – zapytałam, ale po chwili
dodałam. – Wiesz, to jest tak, że musiałam się nauczyć gotować inaczej całe
życie jadłabym kisiele, budynie z papierka, albo kanapki.
- Matka nie gotowała? – zadawał pytania dalej. Boże co go
cholery obchodzi go moja rodzina – pomyślałam.
- Nie. Co prawda czasem jej się zdarzyło, ale raczej nie.
Jedliśmy obiady w szkole – powiedziałam krojąc chleb krajalnicą.
- A bracia, ile mają lat? – zapytał nagle.
- Piotr i Paweł mają sześć, urodziny mieli tydzień temu, a
Igorek ma roczek dzień przed Wigilią – powiedziałam. – Z czym chcesz kanapkę? –
zapytałam.
- Z czymkolwiek – odpowiedział.
- Czyli taki standard: szynka, ser, ketchup?
- Bez ketchupu, reszta ok. A twój ojciec? – zapytał nagle.
- Olek, co się tak interesujesz moją rodziną? – nie wiem czy
krzyknęłam, ale wydawało mi się, że tak. Z pewnością uderzyłam nożem o blat.
- Spokojnie, nie chciałem nic złego – odpowiedział. – Nie chcesz
to nie mów – dodał.
- Ojciec ma żonę, jest trzy lata starsza ode mnie. Taki
nowobogacki dupek żyjący z przekrętów – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Kiedy go widziałaś po raz ostatni? – zapytał.
- W swoje dwunaste urodziny. Wyniósł się do innego miasta,
czasem pisał przez rok, teraz już nie pisze. A twój ojciec? – zapytałam naglę.
- Zgwałcił matkę gdy miała czternaście lat, jest synem
sędziego więc się wywinął jak to zwykle w życiu bywa. Widziałem go raz na oczy,
gdy miałem siedemnaście lat. Obiłem mu mordę na tyle, że nie był do poznania,
ale nawet nie wiedział kto i za co, bo przecież nigdy wcześniej, ani nigdy
potem mnie nie widział – powiedział to w sposób jakby nie mówił o swoim życiu,
a o oglądanym wczoraj filmie w telewizji.
- A matka? – zapytałam, bo skoro go to nie ruszało to
poczułam, że mogę. Z resztą on też się wypytywał więc ja też miałam takie
prawo.
- Matka wychowywała mnie do trzeciego roku życia. Potem
zostawiła babci i pojechała za granicę do pracy, albo do nowego chłopaka.
Szczerze nie wiem. Babcia zmarła w wakacje, gdy we wrześniu miałem iść do
zerówki. Pamiętam ją jak przez mgłę. Bawiłem się na podwórku, ona zamknęła
drzwi więc nie mogłem wejść do domu. Sąsiedzi wezwali kogoś i trafiłem do domu
dziecka – to jakby powiedział z większym poruszeniem.
- Nie masz rodzeństwa? – zapytałam.
- Nie wiem – odpowiedział.
- Nie zapytałeś o to matki? – zdziwiłam się.
- Nie wróciła po mnie, więc nie ma kogo szukać, nie jest
tego warta jak każda kobieta co zostawia swoje dzieci zasługuje tylko na
śmierć. Więc nie widziałem jej, nie miałem okazji zapytać – odpowiedział.
- Proszę kanapki – powiedziałam kładąc przed nim talerz z
dwiema kanapkami, a drugi położyłam przed sobą. Podziękował ładnie i
przeszliśmy na temat filmów akcji.
- Amanda, ty naprawdę nie czujesz się winna tego co ją
spotkało? Ty mogłaś ją zabić, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? – zapytał idąc
za mną do pokoju, bo po zjedzeniu tam właśnie się udaliśmy.
- Tak, zdaje, ale ja nie mam sumienia – odpowiedziałam.
- Masz, każdy ma. Ty tylko pragniesz się go wyzbyć. Nie ma
sensu dłużej tego odwlekać. Obiecałem ci coś prawda? – zapytał poważnym tonem.
- A co takiego? – Kompletnie nie wiedziałam o czym on mówi.
- Masz widzę dobrą pamięć, ale skraca ci się i wydłuża
według twoich potrzeb – powiedział odpinając pasek z dżinsów.
- Aleks ty żartujesz? – zapytałam z uśmiechem zaskoczenia na
ustach.
- Wcale nie żartuje – powiedział składając pasek na pół. –
No dalej, na co czekasz? Może być tak chociaż podeszła? – zapytał przywołując mnie
palcem.
- Nie, Olek ja się tak nie bawię – niemalże krzyknęłam, gdy
chwycił mnie za ramię.
- To nie jest zabawa moja droga – powiedział poważnym tonem
przystawiając mnie siła do krawędzi lóżka, w taki sposób, że dotykałam jej
brzuchem. Oczyma wyobraźni widziałam, że unosi rękę w górę.
- Ała, boli! – krzyknęłam, gdy pasek dotknął moich pośladków.
Konkretnie dotknął nie uderzył o nie.
- Co cię boli? – zapytał. – Ledwo się dotknąłem – dodał zwalniając
uścisk, a ja odwróciłam się tak by tym razem łóżka dotykały moje plecy, a nogi
podłogi.
- Boże, jak ty mnie wystraszyłeś – po tych słowach głośno
odetchnęłam.
- Czyli jednak czegoś się boi panna niezależna, samodzielna
i odważna, tak? – zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
- Skończ się wygłupiać – powiedziałam poprawiając się na
łóżku by pośladki również się na nim znajdowały i by było mi wygodnie.
Zauważyłam, że Olek stoi w rozkroku więc postanowiłam się zabawić. Moja stopa powędrowała
poniżej jego brzucha i zatrzymała się centralnie w jego kroku.
- Co ci chodzi po głowie? – zapytał spokojnym i opanowanym
tonem.
- Domyśl się – poleciłam.
- Wolałbym to usłyszeć. – Wciąż stał w tej samej pozycji i z
takim samym wyrazem twarz.
- Tak sobie pomyślałam, że skoro już zdjąłeś ten pasek to
jak zdejmiesz resztę to nie zaszkodzi – rzuciłam z lekkim uśmiechem na ustach.
- Teraz rozumiem – powiedział odrzucając pasek na łóżko na
tyle daleko ode mnie by mnie czasem nie uderzył. Potem delikatnie pochwycił
moją stopę i zdjął z niej biała skarpetkę. Pochylił się na tyle by ucałować
mnie nieco poniżej kostki. Przybliżał się do mnie sunąc swoją dłonią po mojej
łydce, aż do ud i wtedy nasze usta się spotkały.
Seks z Aleksem był inny niż seks z innymi mężczyznami w moim
życiu. Tutaj nie był egoistą, ani też szczególnie zaborczym skurwielem. Był jak
ktoś kto w ten sposób okazuje uczucia. Nawet kiedy robiliśmy to szybko i ostro
to i tak była w tym wyczuwalna nutka delikatności i subtelności. Szczerze nie
wiedziałam jakimi słowami określić to co nas łączyło, ale wiedziałam, że coś z
pewnością nas łączy.
Po wszystkim leżeliśmy nadzy na łóżku obok siebie.
Przysunęłam się do niego i położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej.
- Wiedziałam, że wtedy z tym laniem to blefowałeś tatusiu –
rzuciłam nagle.
- Nie nazywaj mnie tak w takich momentach bo się niezręcznie
czuje. Jak jakiś pedofil – odpowiedział.
- Dobra, dobra niech ci będzie ta… - nie dokończyłam bo
zakrył mi usta swoją dłonią i uklęknął w taki sposób, że moje uda znajdowały
się między jego kolanami. Jednak cały czas znajdowaliśmy się pod satynową
czerwoną pościelą.
- Ty naprawdę chcesz bym się dziś na ciebie złościł –
stwierdził i zabrał dłoń z moich ust.
- Nie, nie chce. Jednak przyznaj, że wtedy blefowałeś – zażądałam.
- I tak i nie, to wbrew pozorom najszczersza odpowiedź. A
teraz mnie Amanda posłuchaj. Pamiętaj, że jeśli zrobisz coś takiego jeszcze raz
lub coś podobnego to ja wcale nie mam obowiązku ci pomagać, bo nic nas nie
łączy i to na twoje własne życzenie – oznajmił i położył się na powrót obok
mnie.
- Zawsze może zacząć – powiedziałam pewna swego.
- Nawet jeśli zacznie, to przede wszystkim musi być twój
wybór. Jednak wiedz już teraz, że gdyby moja dziewczyna się tak zachowała to
dostałaby takie manto, że przydarzyłoby jej się to po raz ostatni. Jasne? –
zapytał pewnym, ostrym tonem.
- Nie wierze, nie uderzyłbyś kobiety – powiedziałam, choć
tak szczerze to nie byłam tego pewna.
- Spójrz mi w oczy i powiedz czy ściemniam – polecił.
Zrobiłam to o co kazał i rzeczywiście w jego oczach dostrzegłam coś co
zapewniło mnie o tym, że mówił szczerze, że mówił prawdę.
- Dobra, wierze – odpowiedziałam. – To ja się w takim razie jeszcze
głębiej nad tym zastanowię czy chcę by nas coś łączyło – dodałam.
- Masz rację, lepiej się dobrze nad tym zastanów, bo potem
może być zbyt późno na zmianę decyzji – przyznał mi racje i ucałował w czółko.
Z każdą kolejną częścią ta para jest coraz lepiej wykreowana :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się to, że dał jej wybór, a nie od razu bił.
Zgadzam się. Bo tylko między Amandą i Aleksem jest tak doskonała interakcja. Aż kipi. Zasługa autorów, jak sądzę:). W blogu tego typu -bezcenne.
OdpowiedzUsuńTak więc jednak z koleżanka-Magdą przedstawiliśmy związek oparty na męskiej dominacji w sposób, który jest do zaakceptowania przez społeczeństwo? Jeśli odpowiedź brzmi tak to jak widać jesteśmy przykładem na to, że blogi takiego typu nie muszą opierać się tylko i wyłącznie, ani też przede wszystkim na ograniczaniu wolności, biciu, poniżeniu, tresowaniu, katowaniu i wywijaniu pasem. Mam więc nadzieję, że odpowiedź będzie brzmiała "tak", ale jeśli jednak będzie brzmiała "nie" to i tak dziękuje za odpowiedź i za szczerość.
Usuńzdecydowanie tak :)
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie i z niecierpliowścią czekam na więcej oraz serdecznie pozdrawiam WSZYSTKICH uzdolnionych autorów :)
Zgadzam się z tobą co do uzdolnionych autorów - chodzi mi o wszystkich poza sobą oczywiście, bo jestem skromny :-) . Jednak to co powyżej napisałem tyczyło się przede wszystkim dwójki bohaterów - Darka i Patryka.
UsuńA ten gówniarz... Tyler? Darek też jest psychopatyczny. Natomiast Patryka będę bronić. Za konstrukcję. Na starcie tego blogu Tychon z Amelką inspirowali się sobą, podobnie jak Wy. Teraz to napięcie uszło. Ale sentyment został.
OdpowiedzUsuńTyler to nie ten klimat - tam nawet nie ma związku, nie ma uczucia. Tyler tylko tak pracuje. Patryka lubiłem na początku, ale w momencie akcji z trawką przestałem - przecież on te dziewczynę skatował. Za to Darek jest sadystą i tyranem.
Usuń