piątek, 16 marca 2012

Część 75 (Sylwia)


Część 75
Ozdoby
Zaczęło się przygotowanie do świąt. Właściwie to wszystko mieliśmy gotowe należało tylko podgrzać w piekarniku lub kuchence mikrofalowej. Patrycja wpadła na pomysł by upiec jeszcze dwa ciasta, a ja miałam jej w tym pomagać. Pomogłam, czytałam przepis i raz na jakiś czas coś mieszałam. Kamil okazał się nagle bardzo pomocny, gdy chodziło o robienie kremu, nie mógł powstrzymać się od próbowania czy już jest dobry. W istocie wyszło tak, że trzeba było zrobić drugi, bo tego pierwszego połowa ubyła. Świetnie się bawiliśmy próbując wszystkiego po kolei. Patryk zaproponował, że on nakryje do stołu co mnie bardzo zdziwiło bo w domu nigdy nie garnął się do tej czynności.
- Biały obrus w te takie świąteczne dzwoneczki jest w mojej walizce – powiedział Kamil do mojego chłopaka, a potem powrócił do zjadania kremu.
- Oddawaj to już! – warknęła na niego Patrycja, ale widać było, że się zgrywa. Kamil też to wiedział bo potem przytulił ją i pocałował.
Patrycja miała to do siebie, że była bardzo wstydliwa i zawsze fajnie się czerwieniła kiedy jej chłopak trzymał ją w ramionach, albo całował.
- No, no przestańcie już bo aż się człowiekowi mdło robi tacy jesteście przesłodzeni – powiedziałam do nich i klepnęłam Kamila w ramię.
- Maju, ty to wypad do Patrysia i rób to samo – powiedział Kamil, a ja w sumie go posłuchałam.
- Kiedy będziemy ubierać choinkę? – zapytałam widząc w rogu pokoju świeże, pachnące drzewko w wysokiej donicy.
- Siet! – krzyknął Patryk.
- To samo co zwykle? – zapytał Kamil.
- Tak stary – odpowiedział.
- Ale o co wam chodzi? – zapytała Patrycja zmieszana.
- O choinkę – odpowiedział Kamil.
- O ozdoby – dopowiedział Patryk, a ja wtedy stwierdziłam, że naprawdę słodko się uzupełniają słownie podczas używania skrótów myślowych. Zupełnie jakby naprawdę byli braćmi.
- I tak nie rozumiem – stwierdziła Patrycja.
- Nie martw się kochana ja też nie – trzymałam jej stronę, bo naprawdę nie wiedziałam co jest grane.
- Nie wzięliśmy tych takich bombek, ani lampek, ani tego takiego na czubek – wyjaśnił mój chłopak.
- Sam jesteś czubek wiesz i to taki mój najkochańszy – powiedziałam przytulając się do niego.
- No ale wiesz o co mi chodziło? – zapytał.
- O szpic, albo gwiazdę. Zawsze to jest na szczycie choinki.
- Zróbmy sami ozdoby – zaproponowała Patrycja.
- Chyba oszalałaś – wymamrotałam przerażona, bo ja naprawdę nigdy nie znosiłam zajęć technicznych.
- W sumie dobry pomysł. Wszystko mamy gotowe, placki się pieką, mamy więc masę wolnego czasu – poparł ją Kamil.
- Ja nie umiem – powiedziałam.
- W sumie macie racje, jak we czwórkę się weźmiemy do roboty to w godzinkę ją ubierzemy – poparł ich mój mężczyzna.
- Halo Ziemia, ja coś mówić, ja nie umieć – mówiłam machając Patrykowi ręką przed nosem i podskakując.
- To ty się kochanie nauczyć. Ja też nie umieć i ja się uczyć – powiedział Patryk i ucałował mnie w czółko.
- Ja pamiętam coś z przedszkola – powiedziała Patrycja.
- A ja od dziecka lubiłem prace ręczne i często zimą mnie kuzynki zmuszały do robienia łańcuchów więc damy radę! – Kamil zapałał nagłym entuzjazmem jak mały chłopiec.
- Ja mam klej. Co prawda nie do papieru, ale skoro kasetony trzyma to papier z pewnością też – powiedział Patryk.
- Po co ci klej od kasetonów przy tyłku? – zapytał Kamil.
- Kiedyś dokupowałem bo Jackowi miało braknąć, byłem po drodze z siłowni i od tamtej pory go z torby nie wyciągnąłem – wyjaśnił.
- Aha, a już myślałem, że to jakoś narkotycznie działa – powiedział Kamil z uśmiechem i dał mu kuksańca w bok.
- Daj spokój już, ok – Patryk nie pozostał mu dłużny i od razu mu oddał. Wtedy stwierdziłam, że mężczyźni nawet tacy, którzy na co dzień są poważni, odpowiedzialni i dojrzali potrafią zamienić się w małych, radosnych i rozbieganych chłopców w ułamku sekundy. Tak było właśnie teraz. Kamil z Patrykiem walczyli ze sobą na żarty i okładali się lekko pięściami w zwolnionym tempie.
- Ja mam kredki i ołówki przy sobie – powiedziała Patrycja.
- A ja dużo kosmetyków – powiedziałam.
- Po co kosmetyki? – zapytali obaj chórem.
- Kredki do oczu, lakiery do paznokci, różne świecidełka, akryl kolorowy, taki pyłek różnego koloru do posypania – wyjaśniłam.
- No to co? Zaczynamy? – zapytała Pati.
- Zaczynamy! – chłopaki znowu wykrzyknęli chórem.

2 komentarze:

  1. Rewelacyjna część :) bardzo łatwo wczuć się w te cudowne świąteczne klimaty

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna ciekawa cześć ja tez wtopilam się w ta atmosferę świat.

    OdpowiedzUsuń